Szukaj na tym blogu

środa, 11 grudnia 2013

Część 6 "Gdzie byłaś?"



*22:00, hotel rezydentów*

Adam…- szeptem po raz kolejny powtórzyła jego imię. W jej głosie było słychać politowanie. Chirurg leżał na kanapie w koszuli rozpiętej do połowy. Zapach alkoholu unosił się w powietrzu aż zakręciło ją w nosie.  – Agata ? – zwróciła się pytająco do koleżanki. Woźnicka stała i zakrywała usta dłoniom aby powstrzymać śmiech. – To nie jest śmieszne skarciła ją Ruda.
-No tak oczywiście, wpadł tu z prawie pustą butelką wódki, zaczął coś mówić, że się zakochał, że mszę po Ciebie zadzwonić, że Falkowicz chce mu odebrać sławę, nie mam pojęcia o co mu chodziło. – Dziewczyna szybko zdała relację. - A tak w zasadzie to co tobie się stało ? – zapytała z ciekawością blondynka – gdzie byłaś ? - Wiktoria przypomniała sobie, że ma do połowy rozpiętą sukienkę i rozmazane oczy, nie przestała płakać aż do momentu kiedy wysiadła z taksówki.
-Niii..nigdzie. – nie miała siły na opowieści – dzięki, że zadzwoniłaś, pogadam z nim jak tylko wstanie, z tego co pamiętam to zaczyna dopiero o 19 więc da radę – podniosła się, pogłaskała jeszcze chłopaka po głowie i poszła do siebie, zrzuciła jedynie płaszcz i ściągnęła buty poczym  położyła się na łóżku, nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Nienawidziła płakać, uważała to za oznakę słabości. A przecież doktor Consalida nie była słaba tylko silna i niezależna. Czy to przystojny, młody chirurg czy może tajemniczy, męski i także zabójczo przystojny profesor, którego kiedyś tak nienawidziła. Na tą myśl zalała się łzami. I wściekła się na siebie jeszcze bardziej.

Wiki obudziła się koło 7 i widząc swoje odbicie w lustrze pobiegła do łazienki. Zasnęła w ciuchach i makijażu, który spływał po całej twarzy razem z łzami przez pół nocy. Ogarnęła się, wzięła prysznic, umyła żeby i przebrała w czyste ubrania po czym wzięła się za przygotowywanie śniadania dla siebie i Adama, który jeszcze smacznie spał na kanapie. Agata musiała wyjść wcześnie rano.  A Przemek ostatnio ciągle włóczył się po nocach. Krajewskiego obudził chyba unoszący się zapach naleśników.
-Jak się czujesz ? – zapytała i podała mu swoją sekretną mieszankę na kaca – co ci strzeliło do głowy?
- Wiki..- mruknął i wyciągnął rękę żeby pogładzić ją po policzku, ale szybko ją cofnął i usiadł – o co ci chodzi ? – zapytał z wymuszonymi pretensjami – byłem się zabwać. – Ruda spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- No rozumiem. – powiedziała i wstała – śniadanie masz na stole – dodała i odwróciła się.
-Dziękuję Ci Wiki.  – szepnął i spojrzał w oczy dziewczyny. Ruda uśmiechnęła się szeroko i zabrali się do jedzenia. Przez kolejne godziny Wiki posprzątała i przeczytała kilka publikacji medycznych. O w pół do czwartej, wychodząc do pracy zauważyła, że dostała od profesora wiadomość. Nagle ogarnęły ją wyrzuty sumienia. To co wczoraj się stało nie powinno mieć miejsca. Spojrzała na ekran telefonu.
„Jak mogła mnie pani tak zostawić? Proszę wpaść do mojego gabinetu w wolnej chwili A.F.”
Jej serce przyspieszyło a nogi się pod nią ugięły.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Cudownie :)

Anonimowy pisze...

Super piszesz. Kiedy dodasz next ?