Szukaj na tym blogu

niedziela, 29 grudnia 2013

Część 18 "Doktor Wiktoria Consalida"

*godzina 17:30, Leśna Góra*

-Dziękuję panu bardzo - mruknęła Wiki i wzięła od taksówkarza swój bagaż. W letniej sukience wyglądała komicznie wśród poubieranych w płaszcze przechodniów chowających się pod parasolami przed cieknącymi z nieba strugami deszczu. Po przejściu kilku metrów była już całkowicie przemoczona. Otworzyła drzwi do hotelu i szybko wrzuciła tak swoje rzeczy po czym zbiegła po schodach i skierowała się do szpitala.

-Wiki! - Agata rzuciła się na przyjaciółkę, która ledwo zdążyła przekroczyć próg pokoju lekarskiego. - Jesteś całkiem mokra ! - odskoczyła i strzepnęła z fartucha kilka świeżych kropel deszczu.

Kolejne 10 minut upłynęło jej na odpowiadaniu na pytania i słuchaniu pochwał na temat tego, że jej skóra przypominała kolorem bardziej kość słoniową nić śnieg z czego wszyscy byli zadowoleni. Mimo tego, że czas miło upływał jej wśród utęsknionej załogi, zerkała na zegarek a w jej głowie wciąż krążyło jedno jedyne pytanie "Co z Andrzejem?".
Spojrzała więc wyczekująco na Woźnicką bo wiedziała, że nie może na głos zadać tego pytania zwłaszcza, że Rudnicka i tak wpatrywała się w nią z pogardą. Nie musiała długo czekać na reakcję przyjaciółki, więc uśmiechnęła się szeroko kiedy blondynka wyciągnęła ją na korytarz.

-Słuchaj Wiki - zaczęła Agata kiedy znalazły się już same - Mi się coś tutaj nie podoba. Nie miałaś żadnej wiadomości od Falkowicza ?
-Nic. Nie odbiera telefonów. Ciągle ma wyłączoną komórkę Co z nim ?

- Wyszedł wczoraj do domu.

- Jak to ? - Z jednej strony kamień spadł dziewczynie z serca i cieszyła się, że Andrzejowi nic nie jest. Z drugiej strony poczuła nagłe ukłucie w żołądku. ?Jeżeli wszystko w porządku to czemu nie oddzwonił?

-Chodzi o to Wiki, że on przy mnie nawet kilka razy próbował się do Ciebie do dzwonić. - Wiktoria odruchowo sprawdziła telefon lecz nie miała żadnych nieodebranych połączeń.

-Leżał tu 2 tygodnie, tak  ? - Zapytała Ruda bo coś zaczęło jej świtać. - Kto przywiózł mu rzeczy?

-Kinga. Prawie cały czas przy nim była od kiedy wyjechałaś do matki.

- Walczyk ?! - Teraz już wiedziała, że to ma związek z telefonem Adama do jej matki.  Utkwiła wzrok w trzymanej w ręce komórce i stała bez ruchu. - Zostawiłam ją w kuchni jak się pakowałam... - mruczała pod nosem - ona musiała mieć dostęp do jego telefonu...- szeptała sama do siebie.

-Wiki ?! Co jest ? - Zdezorientowana Woźnicka wpatrywała się w Consalidę.

-Czy Adam ostatnio rozmawiał z Kingą ? - zapytała jakby nie słyszała Woźnickiej dalej wpatrując się w telefon.

-No tak, też mnie to zdziwiło. Myślałam, że to on ją prosił żeby zajęła się Falkowiczem. Bo sam przesiadywał w jego gabinecie i załatwiaj podobno jakieś "ważne sprawy"

-Cholera jasna ! - krzyknęła Wiki - musieli pozmieniać numery...- Musze lecieć - rzuciła i cmoknęła Woźnicką w policzek po czym skierowała się do wyjścia w biegu zamawiać taksówkę



Była taka piękna. Rude włosy delikatnie spływały po wąskich ramionach pokrytych mlecznobiałą, aksamitnie gładką skórą. Wąskie usta ułożone w niebanalnym uśmiechu lśniły kolorem słodkich malin. Blask zielonych oczu, w których często tańczyły wesołe iskierki sprawiał, że pod mężczyzną uginały się kolana. Śnił o niej prawie codziennie. Zawsze widział ją tak samo piękną, stojącą na wyciągnięcie ręki a zarazem tak niedostępną. Andrzej Falkowicz kochał Wiktorię Consalidę. Kochał prawdziwie i z całego serca. Była jego pierwszą prawdziwą miłością wliczając w to nawet czasy licealne. Chciał jej nieba przychylić. Niestety ona miała inne plany
.

*godzina 18:44, dom profesora*



-Otworzę ! - krzyknęła Kinga informując tym samym Andrzeja, że ktoś dzwonił do drzwi.

- Poradzę sobie!! - odpowiedział, przetarł zaspaną twarz i wstał do drzwi - co Ty w ogóle jeszcze tutaj robisz?! -  krzyknął po drodze. Był zmęczony obecnością nachalnej blondynki w jego domu. Jednak było mu wygodnie gdy mu sprzątała i gotowała za darmo. Bez sprawdzania kto przyszedł Falkowicz nacisnął guzik otwierający furtkę.
- Mam nadzieję, że to twój taksówkarz - powiedział do Walczyk, która zaczęła panoszyć się jak po swoim własnym domu.

Otworzył drzwi i zbladł. W ten zimny, deszczowy i bardzo wietrzny wieczór stała przed nim Rudowłosa kobieta, przemoczona do ostatniej nitki, ubrana w letnią, krótką sukienkę, która oblepiała teraz jej piękne ciało. Mimo rozmazanego makijażu i sinych z zimna ust wyglądała bajecznie. Zieleń jej oczu rozświetliła tę noc.

-Doktor Wiktoria Consalida - mruknął i zaprosił ją do środka. Szybko przekroczyła próg willi by schronić się przed wiatrem.
-Andrzej, pokaż mi swój telefon. Proszę. - Tą prośbą po raz kolejny zaskoczyła Profesora Andrzeja Falkowicza.

4 komentarze:

Unknown pisze...

Swietnie kiedy next?

Unknown pisze...

Super :) Zmiana numerów, ciekawie ;D I teraz to przyjście pod dom. Świetnie.
Contagiuos-emotion.blogspot.com

Anonimowy pisze...

Czekam na next

Anonimowy pisze...

To jest piękne, NEXT